„Czasami nabiera się nowych sił… poprzez wspólne biesiadowanie i picie, nawet aż do upojenia: nie po to, by utonąć w winie, lecz by zmyć troski. Bo wino odpędza zmartwienia i unosi ducha, a tak jak leczy pewne choroby, tak też przepędza smutek.” – Samuel van Hoogstraten
Trudno o lepszy moment na nasze spotkanie niż ostatni tydzień karnawału! Zdziwicie się, jak dużo świętowano w XVII-wiecznych Niderlandach, tez w jego północnej, protestanckiej części. Na pierwszy rzut oka obraz XVII wieku przywołuje poważniejsze skojarzenia. Była to epoka handlu zamorskiego, kolonii, bezprecedensowego dobrobytu oraz pierwszej Biblii w języku niderlandzkim. Ciężka praca i chrześcijańska moralność były z pewnością niezwykle ważne w niderlandzkim Złotym Wieku – co potwierdzają liczne kazania i moralizatorska literatura tamtej epoki. Nic więc dziwnego, że historycy sztuki przez długi czas interpretowali obrazy przedstawiające uroczystości przede wszystkim jako przestrogi. W ostatnich dekadach pojawiły się jednak odmienne interpretacje, a humor zawarty w wielu obrazach ukazujących biesiady został bardziej doceniony. W końcu ekstremalne zachowania, które przekraczają granice, często bywają zabawne. Pojawia się też pytanie, czy artyści rzeczywiście mieli na celu moralizowanie swoich odbiorców?
Opowiada Katarzyna Wesołowska- Eisl