Witkacy nie bez ironii nazywał typ A „najbardziej wylizanym” i ustanowił go w Regulaminie gatunkiem najdroższym. W założeniu miał schlebiać modelowi, podkreślając „ładność”, nawet jeśli odbyłoby się to kosztem utraty „pewnych cech indywidualnych”. Autor zastrzegał jednak, że nie w każdym wypadku wykonanie tego portretu jest możliwie. Co powodowało, że Witkacy nie każdego widział w typie A?
Do dziś zachowały się portrety oznaczone zakreślonym w pętli symbolem T.A. operujące bardzo klasycznym, miękkim modelunkiem światłocieniowym bez deformacji, pokazujące, jak wprawnym rysownikiem był Witkacy.