Cześć!
Już 30 stycznia, w niedzielę o godzinie 16:00 opowiem Wam o mojej niezwykłej podróży sentymentalnej na krańce Ameryki Południowej śladami taty.
W 2019 roku wyruszyłam do Argentyny oraz do Kolumbii, aby odnaleźć świadków wyprawy ojca i odkryć miejsca, do których 24 lata wcześniej dotarł konno.
Gdy miałam 11 miesięcy mój tato, Tadeusz Kotwicki, wyruszył do Argentyny by przejechać samotnie konno Amerykę Południową. Jego podróż trwała niespełna 2 lata i z Kropką - swoją czworonożną towarzyszką, przemierzyli cały kontynent - ponad 10 000 km.
Wyprawa miała miejsce w latach 1995-97, czyli w czasach, kiedy to listy były najpopularniejszym środkiem komunikacji.
W 2007 roku tato umarł po ciężkiej walce z chorobą nowotworową. Niestety nie zdążył mi opowiedzieć o wyprawie swojego życia.
Po studiach postanowiłam zajrzeć do skrzynki z listami ojca, które przez całą podróż wysyłał do mojej Mamy. Zajęłam się przepisywaniem jego dziennika, skanowaniem starych klisz i umieszczaniem zdjęć w ich utraconym przez lata kontekście.
Odkrywanie tych materiałów doprowadziło mnie w naturalny sposób do wyruszenia na krańce Ameryki Południowej, kontynentu, który mnie zawsze fascynował.
Opowiem Wam o tym, jak udało mi się odnaleźć bohaterów dziennika i listów ojca oraz dotrzeć do miejsc, które znałam tylko z porządkowanych przez siebie starych fotografii. Nie zabraknie też opowieści o przygodach taty i jego czworonożnej przyjaciółki, bo bez tej historii, nie byłoby mojej.
Do zobaczenia
Wiktoria